Wypowiedzi

Keane: Cantona był wściekły, krzyczał, że zabije tego s*********!

Roy Keane wyjawił, co działo się za kulisami słynnych zamieszek z meczu United – Galatasaray w 1993. Eric Cantona był wściekły i chciał zemsty na policjancie, który uderzył go w głowę.

Cantona został wyrzucony z boiska przez sędziego tego spotkania. Powodem było użycie nieparlamentarnych słów w stosunku do arbitra. Mecz skończył się wynikiem 0-0 i awansem Galaty, gdyż w pierwszym meczu na Old Trafford padł remis 3-3.

Po obejrzeniu kartki, wściekły Cantona udał się do szatni, był już w tunelu, kiedy „pilnujący” meczu i kibiców policjant, uderzył go w głowę. Reszty można się domyśleć, na stadionie zaczęły się prawdziwe zamieszki. Wystarczy wspomnieć, że Bryan Robson dostał tarczą policjanta w łuk brwiowy i potrzebował 6 szwów. Roy Keane wspomina te zajścia:

– Eric był wściekły. To był duży i silny facet. Jego złość była poważna, widać to było po oczach. Krzyczał, że wraca tam żeby „Zabić tego s*********!” – powiedział Keane.

– Normalnie sam bym z nim tam poszedł, ale to nie był dobry pomysł. Tam był tłum wściekłych Turków! Trzeba było połączonych sił Sir Alexa, Brain’a Kidd’a i kilku zawodników żeby go powstrzymać. 

W swojej najnowszej książce Cantona: Portret artysty, który zmienił angielski futbol, są kolejne odniesienia do tej sytuacji. Cantonę trzeba było pilnować w szatni, a potem w drodze do autokaru. Kiedy zawodnicy United wracali do hotelu, ktoś rzucił cegłą w szybę autokaru i o mało co nie trafił Steve’a Bruce’a.

– Gdyby mnie trafił, po prostu by mnie zabił. To by idealnie podsumowało całe te zamieszki – tak wspomina to sam Bruce.

0 0 votes
Article Rating
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
X