Manchester United wysoko wygrał pierwsze spotkanie ligowe pod wodzą Rubena Amorima. Czerwone Diabły rozstrzelały Everton 4:0.
Początkowe minuty spotkania to pokaz nieporadności z obu stron pod bramką przeciwnika, dogodne okazje marnowali Diallo i Beto. W drugim kwadransie przeważał Everton, któremu kilkukrotnie brakowało precyzji, bądź ostatniego podania. United słabo operował piłką w środku i zaliczał dużo strat. Everton jednak pozostawał nieskuteczny, fakt, że od ponad miesiąca nie zdobyli bramki w lidze nie jest dziełem przypadku.
Manchester United swoje słabe dwa kwadransy puścił w niepamięć w 34 minucie, kiedy to po nietypowo rozegranym rzucie różnym i rykoszecie, wyszedł na prowadzenie. Wrzucał Bruno, strzelał z powietrza Rashford, tor lotu zmienił Branthwaite i piłka zatrzepotała w siatce.
Cała ta sytuacja zszokowała Everton, który zaczął się gubić i popełniać szkolne błędy. Jeden z nich został wykorzystany przez United, kiedy to Branthwaite, pechowiec przy pierwszym golu, stracił piłkę na jako ostatni obrońca, a Fernandesowi pozostało tylko wystawić piłkę Zirkzee, który wreszcie trafił do siatki. Ostatni raz udało mu się to w sierpniu, na inaugurację sezonu. Do przerwy było 2:0 dla United.
Kibice na Old Trafford nie zdążyli ponownie zasiąść na swoich miejscach po przerwie, a już mieliśmy 3:0. Zaledwie 20 sekund potrzebowali gracze Amorima żeby podwyższyć wynik, Rashford dobrze wyszedł na prostopadłą piłkę i pokonał Pickforda.
Szybka bramka pozwoliła United kontrolować przebieg spotkania. W 58 minucie oko w oko z Pickfordem stanął Bruno, ale szybkie wyjście z bramki Anglika powstrzymało kapitana United. W następnej sytuacji Pickford nie mógł już zrobić nic. Kolejna fatalna strata obrońców Evertonu, Diallo zabrał piłkę Tarkowskiemu, pognał na bramkę i wystawił piłkę Zirkzee, który spokojnie mógł przymierzyć w dolny róg bramki.
Everton na deskach, a Amorim zaczął dawać odpocząć liderom, zmieniając De Ligta, Mazraouiego, Bruno i Casemiro. Goście jakiekolwiek zagrożenie stwarzali tylko po stałych fragmentach, a i tak nie były to groźne sytuacje. United również przestał forsować tempo i ostatni fragment meczu toczył się w atmosferze sparingu. W 84 minucie mieliśmy drugi celny strzał Evertonu, ale Onana popisał się refleksem na linii. Szansę na 5:0 i hat-tricka miał Rashford, ale tym razem kompletnie skiksował. Pierwszy mecz domowy Amorima w lidze i od razu wygrana, do tego wysoka, z czystym kontem. Mimo problemów w pierwszej połowie, to właśnie takie spotkania chcemy oglądać!
MANCHESTER UNITED 4:0 EVERTON
Bramki: 34’ Rashford, 41’ Zirkzee, 46’ Rashford, 64’ Zirkzee
United: Onana – Mazraoui (55’ Shaw), De Ligt (55’ Maguire), Martinez, Casemiro (66’ Ugarte), Mainoo, Dalot, Diallo – Fernandes (66’ Garnacho), Zirkzee, Rashford
Everton: Pickford – Young (73’ Patterson), Branthwaite, Tarkowski (82’ O’Brien), Mykholenko – Doucoure, Gueye (67’ Mangala), Lindstrom (67’ Harrison), McNeil, Ndiaye – Beto (67’ Calvert-Lewin)