Zaledwie tydzień po zdobyciu pierwszego trofeum od lat, Czerwone Diabły doznał prawdopodobnie największego upokorzenia od dawna. Liverpool 7-0 Manchester United.
Pierwszy kwadrans spotkania był pod dyktando Liverpoolu, który wyszedł na to spotkanie nakręcony i niesiony przez swoich kibiców. United zaczął asekuracyjnie, ale agresywnie i mimo naporu to Liverpool nie stworzył na początku żadnej 100% okazji. W 22 minucie padły dwa groźne strzały gospodarzy, najpierw uderzał Robertson, ale jego próbę przeciął głową Martinez, po chwili piłka wróciła w pole karne United i blisko gola był Nunez, ale znów świetnie w defensywie zachował się Martinez. Diabły odpowiedziały w 27 minucie, kiedy to Dalot dośrodkował na głowę Fernandesa, który próbował technicznego, lekkiego uderzenia w długi róg, ale piłka przeszła obok bramki. Fernandes chwilę później mógł zaliczyć asystę, bo zagrał idealne podanie do Rashforda, który zdecydował się na strzał z pierwszej piłki, ale zbyt lekki by zaskoczyć Alissona. W 42 minucie piłka wpadła do bramki gospodarzy, ale niestety, sędziowie odgwizdali spalonego, jak pokazały powtórki, słusznie. Niestety, kilkanaście sekund później padła kolejna bramka, tym razem dla Liverpoolu. Cody Gakpo dostał idealne podanie prostopadłe od Robertsona, minął Varane’a i posłał piłkę w długi róg De Gei, dając prowadzenie gospodarzom. Liverpool wyprowadził mocny cios tuż przed przerwą.
Druga połowa rozpoczęła się jeszcze gorzej niż skończyła się pierwsza. Zaledwie 2 minut potrzebował Liverpool by wbić drugą bramkę, Elliot posłał bardzo mocną wrzutkę na głowę Nuneza, który nie miał problemów z wykorzystaniem tej sytuacji. 2:0 dla Liverpoolu, a 4 minuty później było już 3:0. Szybką kontrę gospodarzy sprytnie, podcinką, wykończył Gakpo, notując dublet. Manchesteru United w drugiej połowie na boisku nie było, Czerwone Diabły nie były w stanie stworzyć sobie żadnej okazji, nie były w stanie nawiązać z Liverpoolem równej gry, a gospodarze kontrowali i 66 minucie zdobyli czwartą bramkę, Mohamed Salah huknął od poprzeczki, De Gea był bez szans. W międzyczasie mieliśmy szansę dla United na honorowego gola, ale pomimo minięcia Alissona i pustej bramki, Rashford uderzył w słupek. Nawet on dzisiaj zawodził. A Liverpool dalej strzelał bramki, w 76 minucie podwyższając wynik meczu na 5:0, za sprawą Darwina Nuneza, który tyłem głowy pokonał De Geę. Żenada na Anfield trwała dalej bo po kolejnym fatalnym i nieporadnym błędzie w obronie, Salah trafił do siatki z bliskiej odległości. 6:0. W 90 minucie wpadła również siódma bramka, tym razem strzelcem Roberto Firmino. Absolutnie żenujący występ w drugiej połowie, niegodny profesjonalnych piłkarzy.
LIVERPOOL FC 7:0 MANCHESTER UNITED
Bramki: 43′ Gakpo 47′ Nunez 51′ Gakpo 66′ Salah 76′ Nunez 84′ Salah, 90′ Firmino
Man Utd: De Gea, Dalot, Varane, Martinez (77′ Malacia), Shaw, Casemiro (77′ Sabitzer), Fred (59′ McTominay), Antony, Fernandes, Rashford (85′ Elanga), Weghorst (59′ Garnacho)
Liverpool: Alisson, Alexander-Arnold, Konate, Van Dijk, Robertson, Fabinho, Henderson, Elliot, Salah, Nunez, Gakpo