Manchester United poległ u siebie z kretesem z Manchesterem City 0:3. Mimo trzybramkowej porażki, najlepszym graczem podopiecznych Ten Haga był Andre Onana – to mówi wszystko o postawie zawodników z pola.
Elektryczna atmosfera derbów udzieliła się obu zespołom, które stworzyły po jednej sytuacji w pierwszych 10 minutach. Najpierw dobry pressing United na połowie rywala i przechwyt, który powinien zakończyć się lepszym strzałem, niż tym, który oddał McTominay. City odpowiedział chwilę później, Walker zgrał głową do Fodena, jego uderzenie odbił Onana, do dobitki popędził Haaland, ale Kameruńczyk zdążył się pozbierać i zgarnąć piłkę Norwegowi spod nosa. Kolejny groźny strzał padł w 19 minucie, za sprawą Grealisha, ale czujny pozostał Onana.
Niestety, kolejna sytuacja skończyła się analizą VARu. Niestety dla United, bo sędziowie odwinęli ciągnięcie Rodriego przez Hojlunda i uznali, że Hiszpan mógł dojść do piłki i wskazali na punkt karny. Jedenastkę pewnie wykorzystał Erling Haaland i w 25 minucie City objął prowadzenie, a Onana otrzymał jeszcze przed strzałem kartkę za opóźnianie gry. United mógł szybko odpowiedzieć, ale Rasmus Hojlund został umiejętnie wypchnięty przez Stonesa i mimo minięcia Edersona, nie zdołał zakończyć tej sytuacji bramką.
Nerwowość zaczęła dawać się we znaki Diabłom, pojawiły się problemy z wychodzeniem spod pressingu, a w obronie mieliśmy rozpaczliwe pozbywanie się futbolówki. City grało dalej, chociaż nie można było mówić o totalnej dominacji, raczej o przewadze. W 36 minucie z rzutu wolnego uderzył Alvarez, jednak Onana zaliczył kolejną udaną obronę. W doliczonym czasie gry Bruno Fernandes posłał ładne podanie do McTominaya, który złożył się do efektownego strzału, który poleciał w środek bramki i Ederson zdołał interweniować. Tuż przed przerwą 100% sytuację miał Haaland, ale strzał głową Norwega w pięknym stylu obronił Andre Onana i wyrósł na największego bohatera United w pierwszej połowie, a jak się później okazało, również w perspektywie całego spotkania.
Czego Haaland nie zrobił w pierwszej połowie, odrobił na początku drugiej. City rozegrało składną akcję, Bernardo poszedł na obieg i dośrodkował do niepilnowanego Haalanda, który spokojnie dołożył głowę do piłki. 0:2 w 49 minucie. Z United zupełnie zeszło powietrze, a podopieczni Guardioli nabrali rozpędu, dominując przebieg drugiej odsłony. W 55 minucie Jack Grealish dostał bardzo dużo miejsca przed polem karnym i drużynę znów musiał ratować Onana. Kolejne sytuacje przychodziły regularnie, do strzałów doszli Alvarez i Bernardo, ale w obu przypadkach górą był Onana.
Jedyna sytuacja dla Manchesteru United przyszła w 68 minucie, Christian Eriksen pięknym podaniem za linię obrony znalazł Marcusa Rashforda, który przyjął piłkę na klatkę piersiową, zwiódł Walkera i z 5 metrów nie trafił w bramkę. Zamiast gola kontaktowego, mógł być hat-trick Haalanda, ale w sytuacji sam na sam nie dał się pokonać rewelacyjny tego dnia Onana.
Goście dobili United w 80 minucie. Pierwszy strzał jeszcze został odbity przez bramkarza, ale linię spalonego wyraźnie złamał Evans i wykorzystał to skrzętnie Erling Haaland, dopadając do piłki i wykładając ją Fodenowi do pustej bramki. 0:3. Graczy United zaczęły ponosić emocje, wylewała się z nich frustracja, doszło do kilku spięć i brzydkich fauli. Tak jak jeszcze w pierwszej połowie była rywalizacja i w miarę wyrównany przebieg, tak w drugiej była to już lekcja futbolu od podopiecznych Pepa Guardioli. Różnica klas.
MANCHESTER UNITED 0:3 MANCHESTER CITY
Bramki: 26′ Haaland (k) 49′ Haaland 80′ Foden
Man Utd: Onana, Dalot, Maguire, Evans, Lindelof (73′ Reguilon), Amrabat(46′ Mount), McTominay, Eriksen (86′ Antony), Fernandes [C], Rashford (86′ Martial), Hojlund (73′ Garnacho)
Man City: Ederson, Walker [C], Dias, Gvardiol, Stones, Rodri, Bernardo, Grealish (87′ Doku), Foden, Alvarez (86′ Kovacić), Haaland