Kibice Manchesteru United znów musieli najeść się wstydu po kolejnym blamażu swoich „ulubieńców”. 0:3 u siebie z Bournemouth to jeszcze jeden żenujący występ tej drużyny w tym sezonie.
Diabły rozpoczęły to spotkanie z nastawieniem podobnym do tego z meczu z Chelsea i już w pierwszych minutach dwukrotnie znalazły się w polu karnym Bournemouth. Niestety, kolejny w tym sezonie błąd indywidualny, tym razem Bruno Fernandesa, zachwiał siłą mentalną zespołu. Portugalczyk chciał sprytną podcinką uruchomić swojego kolegę, ale wszystko przeczytał rozpędzony Cook, który z impetem przejął futbolówkę, mijając zdezorientowaną obronę i podał wzdłuż bramki Onany, gdzie z bliskiej odległości wykończył Dominic Solanke. Ten szybki „gong” od gości sprawił, że United posypał się i z początkowego impetu nie zostało nic, a dobrze dysponowani w ostatnich kolejkach goście dostali zastrzyk pewności siebie i kolejne ich akcje były coraz śmielsze.
W 16 minucie strzał z okolic pola karnego oddał Scott McTominay, ale został zablokowany, a już parę minut później Bournemouth mógł prowadzić 2:0, ale w górę poszła chorągiewka sędziego asystenta. Strzał głową Solanke obronił jeszcze Andre Onana, przy dobitce Taverniera był bezradny, ale powtórki pokazały, że na spalony był ewidentny. „Wisienki” grały pewnie, a napędzały ich kolejne fatalne pomyłki graczy Ten Haga; w 40 minucie McTominay „uruchomił” podaniem Smitha, który znalazł prostopadłym podaniem Solanke, ten miał dużo czasu i miejsca, posłał plasowane uderzenie po ziemi, ale trafił tylko w słupek. W pierwszej połowie tak naprawdę nie zobaczyliśmy żadnej stuprocentowej sytuacji Manchesteru United.
Erik Ten Hag dał szansę wyjściowej jedenastce na rehabilitację i nie dokonał żadnych zmian, mimo momentami żenującej pierwszej połowy w ich wykonaniu. W 49 minucie wreszcie zrobiło się groźnie pod bramką gości, ładnie podłączył się Reguilon i znalazł w polu karnym McTominaya, ale jego uderzenie ofiarnie zablokowano, podobnie jak dobitkę Bruno Fernandesa. Pierwszy kwadrans drugiej połowy był najlepszym momentem Diabłów w tym meczu, były one w stanie zepchnąć gości do ich pola karnego, ale Ci nie panikowali i po prostu przetrwali zagrożenie. Aktywny był Garnacho, ale albo brakowało mu precyzji albo chłodnej głowy, po rzucie rożnym w 56 minucie nad poprzeczką główkował McTominay. Swoją sytuację miał też rezerwowy Rasmus Hojlund, ale został zablokowany. Problem w tym, że nie były to nadal dogodne okazje, Bournemouth cały czas był blisko i pozostawał dobrze zorganizowany.
I kiedy wydawało się, że goście skupią się już na obronie wynik, w 68 minucie wyprowadzili drugi cios. Przejęta piłka w środku pola i luka pomiędzy obroną, a pomocą Manchesteru United została wykorzystana przez Solanke, który podprowadził akcję pod pole karne, zagrał do lewej strony, do Taverniera, po którego centrze piłkę do siatki głową skierował Billing. Rezerwowy Bournemouth zdemolował w powietrzu Luke’a Shawa i nie dał szans Onanie. Ten Hag przygotował 3 zmiany, chcąc reagować na dwubramkową stratę, a tymczasem powiększyła się ona do trzybramkowej. Zaledwie 5 minut później, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Senesi zgubił Harry’ego Maguire’a i trafił do siatki United. 0:3.
Ten Hag ostatecznie przeprowadził swoje zmiany, weszli Pellistri, Rashford i Evans, ale było już za późno. United oddawał dużo „pustych” strzałów, takich, które bez ogromnego błędu golkipera nie mogłyby zagrozić bramce, aż 17 z 20 prób było niecelnych. Bournemouth był o wiele lepiej zorganizowany, pewniejszy i przede wszystkim konkretniejszy. Zamiast honorowego gola, była jeszcze czwarta bramka dla podopiecznych Iraoli, jednak przy trafieniu Ouattary sędziowie dopatrzyli się zagrania ręką niedoszłego strzelca. Wydawało się, że mecz z Chelsea będzie tym, który pozwoli tej drużynie odetchnąć i się rozpędzić, a tymczasem przyszła kolejna kompromitacja. 0:3 u siebie z, nomen omen, 15 zespołem ligi.
MANCHESTER UNITED 0:3 BOURNEMOUTH
Bramki: 5′ Solanke 68′ Billing 73′ Senesi
Man Utd: Onana – Dalot, Reguilon, Maguire, Shaw (73′ Evans) – Amrabat, McTominay, Fernandes, Garnacho (73′ Rashford), Antony (73′ Pellistri) – Martial (56′ Hojlund)
Bournemouth: Neto – Smith, Zabarnyi, Senesi, Kerkez – Cook (90′ Rothwell), Christie, Kluivert (72′ Sinisterra), Semenyo (58′ Billing), Tavernier (88′ Ouattara) – Solanke