Premier League

Miała być katastrofa, jest jeden punkt. Liverpool 0:0 United

Wielu kibiców i ekspertów zapowiadało, że Czerwone Diabły jadą na Anfield na ścięcie, a koniec końców wracają do Manchesteru z jednym punktem i czystym kontem.

Gracze Kloppa od razu rzucili się United do gardła, już w pierwszych 4 minutach mieliśmy 3 rzuty rożne dla gospodarzy w akompaniamencie ryków trybun. Bardzo mocny strzał posłał Szoboszlai, ale piłka przeleciała nad poprzeczką Onany. Spotkanie toczyło się w elektrycznej atmosferze, nie brakowało krótkich spięć między piłkarzami, chociaż obyło się bez poważnych awantur. Liverpool miał przewagę, United starał się zamykać przestrzenie, kiedy już miał piłkę, szukał zmiany ciężaru gry i dalszych podań na skrzydła.

W 28 minucie mieliśmy pierwszą groźną sytuację Liverpoolu, do strzału głową po rzucie różnym doszedł Virgil Van Dijk, ale Onana popisał się ładną interwencją. Gospodarze częściej mieli piłkę, United miał problem z kreowaniem sytuacji, znamienna była statystyka kontaktów z piłką w polu karnym rywala – 17 do 1 w okolicach 2 kwadransa. Jednak w trzeciej tercji boiska gracze Kloppa byli nie dokładni i nie skuteczni. Najgroźniejsi byli środkowi obrońcy The Reds, bo po Van Dijku główkował Konate, ale i on przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. W 43 minucie sprzed pola karnego uderzył Salah, ale zbyt lekko i Andre bez problemu to wyłapał. Tuż przed przerwą mieliśmy rzut wolny dla United, ale Shaw fatalnie dośrodkował i sędzia zaprosił zawodników do szatni.

W drugiej połowie Liverpool znów ruszył na Diabły, po zaledwie kilkudziesięciu sekundach Arnold strzelił w boczną siatkę. Tym razem jednak mieliśmy odpowiedź United, Kobbie Mainoo zagrał prostopadle do Garnacho, który wygrał pozycję, ale Arnold zdążył go dogonić i w momencie kiedy Alejandro składał się do strzału, trącił piłkę. W 68 minucie mieliśmy kolejną dogodną okazję Hojlunda, który dostał świetne prostopadłe podanie w pole karne, ale trafił prosto w Alissona. Obie drużyny się nakręciły i mieliśmy kilka minut ataków w obie strony, strzelali Salah, McTominay, Gakpo i Antony, ale nic nie znalazło się w sieci.

W 76 minucie Konate lekko pokracznie skontrolował piłkę w polu karnym, ale zdołał się odwrócić i oddać strzał, prosto w środek bramki Onany. Po kolejnym rzucie różnym dla Liverpoolu mieliśmy kontrę United, Antony wpadł w pole karne, ale z jego podaniem minął się Hojlund i nie udało się zakończyć tej akcji strzałem. Końcówka to bardziej zmasowane ataki Liverpoolu i obrona wyniku przez United. W 2 minucie doliczonego czasu było groźnie po stałym fragmencie, ale na szczęście Gakpo przestrzelił.

W ostatnich sekundach mieliśmy zupełnie niepotrzebną scysję, Diogo Dalot walczył o piłkę z Salahem i sędziowie postanowili podyktować aut dla gospodarzy, z czym wyraźnie nie zgodził się Portugalczyk. Zaczął rzucać wulgaryzmami i machać rękami, więc arbiter pokazał mu żółtą kartkę. Diogo jednak nie uspokoił się tak szybko i nadal komentował decyzję Olivera, aż ten pokazał mu drugie napomnienie i wyprosił do szatni. Nadal wściekły Dalot zszedł, a United kończył mecz w dziesiątkę. Na szczęście podopieczni Ten Haga zdołali dowieźć do końca bezbramkowy remis, z którego zdecydowanie należy być zadowolonym, zwłaszcza, że do tej pory Liverpool wygrał wszystkie mecze domowe w lidze.

LIVERPOOL 0:0 MANCHESTER UNITED

Liverpool: Alisson – Alexander-Arnold, Van Dijk, Konate, Tsimikas – Gravenberch (61′ Gakpo), Endo, Szoboszlai (61′ Gomez) – Diaz (78′ Jones), Nunez (78′ Elliot), Salah

United: Onana – Dalot, Varane, Evans, Shaw – Amrabat, McTominay [C], Mainoo (82′ Hannibal), Antony (82′ Pellistri), Garnacho, (71′ Rashford), Hojlund

0 0 votes
Article Rating
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
X