Bramka Harry’ego Maguire’a dała ostatecznie zwycięstwo z FC Kopenhagą w Lidze Mistrzów, choć show skradł Andre Onana, broniąc rzut karny w samej końcówce. Wygląda na to, że Harry jest wreszcie na fali wznoszącej.
Anglik denerwował się, że rywal nie zasłużył na wyrównanie w drugiej połowie, a mimo to i tak mógł wywieźć niezwykle cenny punkt z Old Trafford.
– To jest niemożliwe, nie pozwoliliśmy im na nic w drugiej połowie, a oni i tak mogli to zremisować – przeżywał Maguire – Musimy być skuteczniejsi, mieliśmy wystarczająco dużo sytuacji, żeby zamknąć ten mecz. Pierwsza połowa była bardzo słaba w naszym wykonaniu. Całe spotkanie było dalekie od perfekcji, ale koniec końców mamy to ważne zwycięstwo. Uratował nas dziś Andre, to była niesamowita obrona – podsumował spotkanie Harry.
To było pierwsze spotkanie na Old Trafford odkąd zmarł Sir Bobby Charlton. Wygrana ku jego pamięci była oczywistą motywacją dla zespołu, co potwierdza obrońca United.
– Wydaje mi się, że Sir Bobby dziś nad nami czuwał – stwierdził Maguire. – Musieliśmy to wygrać dla niego, tym bardziej cieszy nas ta obrona Andre, dedykujemy tą wygraną Sir Bobby’emu i jego rodzinie. Za nami trudne kilka dni, najpierw ciężki mecz z mającym nóż na gardle Sheffield, potem straciliśmy Sir Bobby’ego. Uwierzcie mi, to wpływa na drużynę, na szatnię. Odszedł wielki człowiek, cieszę się, że dla niego wygraliśmy.
Harry rozegrał kolejne dobre spotkanie i dodatkowo strzelił bramkę na wagę zwycięstwa. Nikt nie ma wątpliwości, że w tym momencie zasługuje on na miejsce w pierwszym składzie. Wygląda na to, że jest on wreszcie na fali wznoszącej, dziś doczekał się skandowania swojego imienia przez trybuny Old Trafford.
– To było niesamowite – przyznał – Kiedy grałem słabo, to było mi to wytykane, ale teraz, kiedy prezentuję się lepiej, czuję wsparcie fanów. Jestem dumny z siebie i pracy jaką wykonałem w ostatnich miesiącach. Pracowałem i czekałem na swoją szansę. Teraz ona przyszła i zamierzam ją wykorzystać. Chcę, żeby ten klub wrócił na należne mu miejsce.